Good morning, Malta!
„Uśmiech to bodaj najkrótsza droga do drugiego człowieka”-
powiedział Henry Saka. To niepodważalna prawda. Żeby jednak na tej drodze móc
postawić pierwsze kroki, potrzebne są już narzędzia werbalne. Nic tak nie przełamuje barier jak wzajemne zrozumienie. Tego zaś nie ma bez łączącego nas
języka. Stąd dążenie człowieka do poszukiwania wspólnego lingwistycznego
mianownika. Tym niewątpliwie jest dziś język angielski. Kuszone tym faktem
utworzyłyśmy grupę arcymiędzyprzedmiotową i ruszyłyśmy na podbój licznych present, past i future tenses. Dokąd? Na Maltę!
Dwa tygodnie intensywnych zajęć koncentrujących się na użyciu form gramatycznych w praktyce, rozbudowywaniu bazy słówek i konwersacjach pozwoliły nam zgłębić niezwykłość kultur reprezentowanych przez innych uczestników kursu. Język angielski okazał się zaskakującym mostem prowadzącym do Turcji, Kolumbii, a nawet Japonii i Korei Południowej. A wszystko to na fundamentach niewielkiej, ale jakże uroczej Malty.
A ponieważ nie samą nauką człowiek
żyje (tak, nawet nauczyciele to wiedzą), po kursie spędzałyśmy czas na
chłonięciu lokalnego kolorytu, zwiedzaniu tego, co na Malcie zachwyca
najbardziej. Udało się zobaczyć trzy
zachwycające miasta, na które składały się: Senglea, Cospicua i Vittoriosa oraz
bazylikę The Rotunda of Mosta.
Kurs zakończyłyśmy (zdanym!)
egzaminem, otrzymałyśmy certyfikaty i udałyśmy się na lotnisko, mówiąc:
See you, Malta!
Komentarze
Prześlij komentarz